niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 4









Byłam oszołomiona znaczeniem tych słów "To on" chodziło mi cały czas po głowie jak taśma która się zacięła i nie można było jej naprawić.
- Okej myślę, że na mnie już czas Mey - powiedziałam lekko zszokowana. Przyjaciółka spojrzała na mnie z uśmiechem na twarzy widząc moją minę.
- Powinnaś go poznać, to naprawdę fantastyczna osoba mimo tego, co o nim mówią. - Pokręciłam przecząco głową a w myślach widziałam siebie wybiegającą przez drzwi z krzykiem. Znając życie przy okazji bym się potknęła mając przy tym dużą widownię, która wybuchnęła by śmiechem. 
- Może masz rację, ale ja nie mam ochoty zadawać się z takim kryminalistą! - szepnęłam głośno spoglądając na drzwi skąd dobiegała stłumiona muzyka i głośne rozmowy. Okno w łazience było na tyle duże, że przepuszczało delikatne światło księżyca, przez co mogłam zobaczyć, że Mey patrzy na mnie zdenerwowana.
- Nie diabeł straszny jak go malują Alina! Przestań robić z siebie dziwadło. Chodź, polubisz go. - Mocno mnie pociągnęła w stronę drzwi. Westchnęłam głośno. Nie byłam zadowolona z takiego obrotu spraw, który właśnie się toczył. Mey otworzyła drzwi, przy których czekały już dwie dziewczyny, które mocno przesadziły z makijażem. Jedna z nich mocno mnie szturchnęła bokiem, gdy wchodziła z koleżanką do łazienki. Przewróciłam oczami zirytowana zachowaniem takich dziewczyn. Poszłyśmy w stronę salonu 
gdzie przyłączyła się do nas Sabrina.
- Gdzie byłyście? - W jej piwnych oczach dostrzegłam błysk zainteresowania. W jednej dłoni trzymała puszkę piwa a w drugiej czarny telefon. 
- Nie uwierzysz, ale wydaje mi się, że ona podoba się Maikowi - pisnęła zachwycona Mey, a moje policzki buchnęły czerwienią. Myślałam, że w tej chwili zapadnę się pod ziemię. Sabrina podskoczyła uradowana. 
- W końcu ktoś normalny a nie jakaś lalunia, którą tylko yyyh, lepiej tego nie wypowiem - skomentowała robiąc skwaszoną minę. Gdy jej telefon zadzwonił wcisnęła Mey puszkę piwa i podeszłą do okna by odebrać. Przyjaciółka pociągnęła solidny łyk gorzkiego płynu
- Nie prowadzisz - Uśmiechnęłam się kręcąc głową. Po chwili podszedł do nas Kayle i objął dziewczynę w talii dając buziaka w policzek. 
- Ja dzisiaj będę waszym szoferem - powiedział cofając się na wolny fotel i ciężko na niego opadając z Mey na kolanach. Usiadłam obok nich na oparciu czarnej sofy. Ludzie bawili się doskonale, gdyż alkohol lał się hektolitrami a co bardziej odważne dziewczyny tańczyły co chwilę zarzucając włosami do tyłu i posyłając chłopakom pełen pożądania wzrok. Maik podszedł do nas i pochylił się nad Kaylen szeptając mu coś do ucha, na co on przytaknął i przepraszając oddalił się od nas idąc do kuchni. 
Zdziwiona popatrzyłam na jego twarz, która wyrażała złość.
- Coś się stało? - zapytała Mey Maika, który westchnął wyraźnie zmęczony. Spojrzał na mnie swoimi stalowymi tęczówkami, które teraz były pełne zirytowania.
- Znowu się czają pod domem – powiedział. Dopiero po chwili zauważyłam, że miałam ciągle na sobie jego skórzaną kurtkę. Wstałam i mu ją podałam czując jak się rumienię. 
- Na razie jej nie potrzebuję - powiedział tylko i wyszedł frontowymi drzwiami wołając kilku chłopaków by wyszli razem z nim. Spojrzałam zdziwiona na przyjaciółkę, która schowała twarz w dłonie.
- I znów się zaczyna - powiedziała tylko, chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia gdzie widać było całą scenę.

P.S: Następna scena będzie z perspektywy Maika :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz