sobota, 2 maja 2015

Rozdział 3









- Naprawdę nie mam ochoty na tą imprezę - Mruknęłam, gdy byłyśmy już na miejscu. Mey zaparkowała swoje białe audi TT pośród innych drogich aut, które tam stały. Zdziwiona rozejrzałam się uważniej. Niewielki domek, w którym świeciły się światła miał dwa piętra i stał na dużej działce, która była ogrodzona białym płotem. Po jego lewej stronie stał garaż samochodowy na dwa auta, a przed, nim na podjeździe stal pojazd któremu nie mogłam się przyjrzeć, ponieważ było zbyt ciemno. 
- Przepraszam Alina. Chciałam tylko żebyś poznała Kayla. - Odwróciła się na siedzeniu kierowcy w moją stronę z uśmiechem na twarzy. 
- No dobrze już. - Mruknęłam zrezygnowana.. Klasnęła ucieszona i szybko wyszła z auta. Westchnęłam sfrustrowana i również wysiadłam. Podeszliśmy pod ciemne drzwi domu Mey głośno zapukała. Usłyszałam głośny śmiech i kroki nadchodzące w naszym kierunku. Wysoki brunet z zmierzwionymi włosami i zielonymi oczami ubrany w szarą bluzę i luźne niebieskie jeansy otworzył drzwi Mey przepchnęła się obok mnie i rzuciła się na niego jakby była, to wygrana w jakiegoś totka. Przewróciłam oczami na widok wymiany ich płynów ustrojowych. 
- Kayle, to jest Alina moja przyjaciółka. - Uśmiechnął się i podał mi swoją dłoń. Uśmiechnęłam się próbując nie wyglądać na zbyt zawstydzoną. Był naprawdę przystojny biorąc pod uwagę jego rysy twarzy i postawę. 
- Cześć Calineczko. - Puścił mi oczko mimowolnie się zarumieniłam. Podałam mu dłoń karcąc się w duchu za swoje zachowanie. 
- Hej. - Mruknęłam patrząc się na twarz Mey, która wręcz promieniała. Kayle zaprowadził nas do salonu, gdzie siedziała dziewczyna zajadająca się chipsami. Gdy tylko nas zobaczyła wstała i w małych podskokach do nas dobiegła. 
- Jestem Sabrina! Maik pojechał po alkohol, a reszta zaraz przyjedzie! Mey ślicznie wyglądasz Ty też. - Pisnęła zachwycona. Przyjrzałam się sceptycznie moim czarnymi jeansami z wysokim stanem miętowej bluzeczce i szarym conversom coś nie wyglądało na, to bym wyglądała "ślicznie" raczej normalnie bez żadnych ekstrawagancji jak Mey, która ubrała się w krótką białą drapowaną sukienkę i czarne szpilki. Jak zwykle wyglądała elegancko i bez zarzutu. 
- Alina. - Skinęła głową wracając na beżowy fotel. Mey i Kayle usiedli na szerokiej sofie, która zajmowała połowę salonu, który nie był duży. Po przeciwległej stronie stał ogromny płaski telewizor z głośnikami. Usiadłam na czarnym fotelu najbliżej okna, które sięgało podłogi. Przeczesałam dłonią włosy czując się niezręcznie. 
- Więc znasz już Maika?, a może Felicję?. - Spytała się Sabrina jej wysoki kok składający się z burzy gęstych brązowych włosów podskakiwał, gdy mówiła. Oczy miała mocno podkreślone, a piwne tęczówki przyglądały mi się zaciekawione. Ubrana była w jeansową kurtkę, czarny podkoszulek z motywem białej czaszki i lateksowych legginsów. Coraz bardziej nasuwała mi się myśl, że czuję się tu wyobcowana. 
- Nie znam ani jego ani ją. Przywlekła mnie Mey, która nawet nie wie, że jestem tutaj z nią. - Powiedziałam przypatrując się zakochanej parze. Siedziała mu na kolanach wpatrzona w jego twarz, a on delikatnie głaskał ją po plecach. Sabrina mlasnęła niezadowolona. 
- Odkąd się poznali tak jest. Wielka miłość bla bla! Nie ma miłości jest tylko chwilowe zauroczenie, które staje się potem przyzwyczajeniem do drugiej osoby. - Chwyciła za miskę z chipsami i zaczęła je wyjadać patrząc sie w telewizor, który właśnie włączyła. Pomyślałam, że kiedyś została mocno zraniona, dlatego tak mówiła. Nie chciała, by znowu jej się coś takiego znów przytrafiło. 
*** 
Po godzinie w salonie znajdowało się już około 15 osób, których nigdy w życiu nie poznałam. Każdy przyszedł się przedstawić i, choć przez chwilę pogadać. 
- I jak Ci się podoba?. - Mey podeszła i usiadła na skraju fotela, z którego się jeszcze nie ruszyłam. 
- Nudzę się, jak diabli. - Odpowiedziałam szczerze byłam coraz bardziej wkurzona, że mnie zabrała na tą imprezę, która była do bani. Spojrzała na mnie zdziwiona, ale po chwili się uśmiechnęła. 
- Widzisz tych przystojniaków obok drzwi? Są wolni. Uśmiechnij się do nich lub rzuć spojrzeniem i już są Twoi. - Prychnęłam cicho. 
- Czy Ty naprawdę nie widzisz jakie tutaj są dziewczyny? Wysokie, blondynki, mocno umalowane i skąpo ubrane, a ja? Nie wyróżniam się, więc nie ma się nawet, po co starać. - Wstałam i wyszłam przed drzwi. Usiadłam obok jakiegoś kolesia, który właśnie palił papierosa. 
- Chcesz?. - Spytał się podsuwając mi paczkę fajek. Wzruszyłam ramionami. Zapalił niebieską zapalniczkę podsunęłam papierosa i mocno się zaciągnęłam. Zaczęłam niekontrolowanie kaszleć, gdy dym gryzł moje gardło koleś obok mnie zaczął się cicho śmiać. 
- Dziewczyno spokojnie, to nie są damskie papieroski, które palicie, to Marlboro czerwone, a nie slimy miętowe. - Zignorowałam jego głupi komentarz i drugi raz się zaciągnęłam już bez żadnych kłopotów. Siedzieliśmy przez chwilę w ciszy którą oboje zapewnię potrzebowaliśmy. 
- Coś się stało w środku?. - Spytał, a ja poczułam jego wzrok na sobie. Ukryłam twarz w włosach. 
- Wkurzyła mnie przyjaciółka nic szczególnego. Myśli, że mogę tu poderwać jakiegoś kolesia?! Ja!? Nie wiem nawet od czego zacząć ani co powiedzieć, gdy już na mnie popatrzy. A po drugie czuje się taka zagubiona w tym miejscu. Nie śmiej się, ale jestem pierwszy raz na imprezie, która liczy więcej niż 3 osoby, które są moimi przyjaciółkami. Nawet nie wiem dlaczego Ci, to mówię. - Wyrzuciłam niedopałek przed siebie. 
- Jutro będziesz czyścic podjazd. - rzucił z uśmiechem. 
- Wal się. - Mruknęłam wpatrzona w ciemno niebo. 
- Chodź do środka przyniosę Ci coś do picia i pogadamy dalej. Zimno się już robi. - Podał mi rękę, a ja ją ujęłam. Gdy wstałam i otrzepałam swój tyłek w końcu zerknęłam na jego twarz. 
- Słodziutka. - Powiedział głębokim głosem, a mnie prawie rzuciło na kolana. Przede mną stał najprzystojniejszy facet na całym świecie. Mocna linia szczęki, ciemne włosy i tęczówki o kolorze stali  to wszystko sprowadzało się do mojego ideału, którego myślałam, że nigdy nie spotkam. Ściągnął czarną skórzaną kurtkę i narzucił mi ją na ramiona. 
- No wchodź już. - Uśmiechnęłam się, a na twarz pojawiły się palące rumieńce. Przekroczyłam próg domu i od razu rzuciła się na mnie Mey. 
- Porwę Ci ją na chwilkę zaraz oddam. - Facet kiwnął głowę przystanął pod ścianą z zaciętym wyrazem twarzy jakby nad czymś rozmyślał. Otoczyła go grupka blond dziewczyn i Sabrina, która co chwilę go popychała i śmiała się z niego, na co on odpowiadał najwyraźniej żartem, bo wszyscy się śmiali. Mey zaciągnęła mnie do łazienki, gdzie nawet nie zaświeciła światła. 
- ALINA! O MÓJ BOŻE PODERWAŁAŚ NAJWIĘKSZE CIACHO NA TEJ IMPREZIE! nie wliczając Kayle oczywiście. - dodała podekscytowana. Zmarszczyłam brwi niepewna co ma na myśli. 
- Znasz Maika?. - Spytała trzymając dłonie na tali z dziwacznym wyrazem twarzy. 
- Jeśli chodzi o tego Maika, o którym gada całe miasteczko i York? Ten, którego niby boją się tak bardzo?. Tak kojarzę o, którego chodzi. I nie mów mi, że to on, bo, jeśli to prawda, to wybiegnę stąd głośno krzycząc. - Odpowiedziałam przewracając oczami. 
- To on.

(Mam nadzieję że rozdział się podoba :3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz